Archiwum grudzień 2002


gru 09 2002 Miłość?
Komentarze: 1

Dziś, siedząc na polaku i męcząc drugie 45 minut tegoż przedmiotu, zaskoczyło mnie pytanie mojego najlepszego kumpla i towarzysza ławy – Dużego. Pytanie proste, ale tylko z pozoru. A mianowicie:

- Hej, wierzysz w miłość?

- No jasne – odrzekłem bez chwili zastanowienia.

- A ja nie!

Zdziwiło mnie to trochę, bo kiedyś powiedział mi, że kocha swoją dziewczynę, no ale cóż tylko krowa nie zmienia poglądów. Pomyślałem, że skoro i tak nasze mózgi są w stanie uśpienia (kto omawiał w szkole, nie mówiąc o czytaniu „Ferdydurke” to wie o czym mówię), to nie zawadzi umotywować swojego jakże pewnego „no jasne”.

- Ja myślę, że miłość musi istnieć, no bo jakby to było? – bardzo sęsna motywacja, ale to dopiero początek!

- Jeżeli istnieje to dlaczego zawsze się w końcu nudzisz tą drugą osobą?

- Dam ci prosty przykład. Mianowicie: ja kocham grać w menadżera piłkarskiego; jak ostatnio byłem chory to grałem całą sobotę, całą niedzielę i… w poniedziałek miałem dość! Rozumiesz? Jak przebywasz z ukochaną osobą cały czas to ona musi ci się znudzić, po prostu musi!

- To co powiesz o małżeństwie? – i w tym momencie Duży całkowicie mnie zagiął. Fakt, przecież wtedy jest się cały czas razem.

- No… wtedy to jest… KATASTROFA – zaśmieliśmy się i tym samym przykuliśmy uwagę nauczycielki, która „pojechała nam” stwierdzeniem: „może panowie zechcą chociaż otworzyć książkę”. Dobra otwarta, wracamy do tematu:

- Może i masz rację… - przyznałem niechętnie – ale zaraz, chwileczkę, to co powiesz o parze staruszków idących chodnikiem, trzymających się za rękę i uśmiechających się do siebie?

- To nie miłość tylko obietnica małżeńska.

- Obietnicę to składali i moi starzy, a o takim zachowaniu mowy niema!

- Miłość jest ideałem, a ideały nie istnieją!

Po tym zdaniu zupełnie nie wiedziałem co odpowiedzieć. Miał rację co do każdego słowa! Nie, to niemożliwe! Ale jednak, po dłuższym namyśle, uświadomiłem sobie, że Duży ma rację, ale rację tą mam też ja! Więc jaka jest odpowiedź na to pytanie; czy w ogóle jest coś takiego jak miłość?

Nie wiem; i pewnie nie będę wiedział dopóki sam się nie „zakocham”. A może to „zakochanie” okaże się jedynie zauroczeniem, fascynacją? I co wtedy?

 

faraon : :
gru 04 2002 jedyneczka
Komentarze: 0

Zacznę od pisanie tego bloga bez żadnych przedstawień siebie, powiem tylko ze mam 18 ze sporym kawałkiem latek. Resztę poznacie po czytaniu moich zapisków.

 

Wczoraj dzwonił Zetka i zaproponował mi kobietę o imieniu Emila na studniówkę. Propozycja dosyć prosta dla kogoś kto na razie nie ma nikogo na tą uroczystość, ale to tylko pozory. A to dlatego, że osoba ta (JA) ma już wobec kogoś plany (Kinga) i jeżeli pokona swą nieśmiałość to kto wie?! Po drugie jedynym uzasadnieniem abym udał się z Emilką na tą imprezę jest to, że Kasia zaproszona przez Zetkę chce mieć towarzystwo w postaci koleżanki z klasy. Jak Kasi by zależało na Zetce tak jak jemu na niej to poszłaby bez namawiania. Z drugiej strony Emila jest całkiem niebrzydka, inteligentna hm… Ciężka sprawa kumpel, czy zabawa z wymarzoną dziewczyną ??? Rany ja tu rozmyślam a nawet nie wiem czy Kinga zechce ze mną iść! Przysłowiowe dzielenie skóry na niedźwiedziu! Dobra, na razie należy przeprowadzić wywiad, ocenić swoje szanse, no i może odważyć się poprosić Kingę… w końcu na razie mam przynajmniej awaryjne wyjście!

 

faraon : :