Miłość?
Komentarze: 1
Dziś, siedząc na polaku i męcząc drugie 45 minut tegoż przedmiotu, zaskoczyło mnie pytanie mojego najlepszego kumpla i towarzysza ławy – Dużego. Pytanie proste, ale tylko z pozoru. A mianowicie:
- Hej, wierzysz w miłość?
- No jasne – odrzekłem bez chwili zastanowienia.
- A ja nie!
Zdziwiło mnie to trochę, bo kiedyś powiedział mi, że kocha swoją dziewczynę, no ale cóż tylko krowa nie zmienia poglądów. Pomyślałem, że skoro i tak nasze mózgi są w stanie uśpienia (kto omawiał w szkole, nie mówiąc o czytaniu „Ferdydurke” to wie o czym mówię), to nie zawadzi umotywować swojego jakże pewnego „no jasne”.
- Ja myślę, że miłość musi istnieć, no bo jakby to było? – bardzo sęsna motywacja, ale to dopiero początek!
- Jeżeli istnieje to dlaczego zawsze się w końcu nudzisz tą drugą osobą?
- Dam ci prosty przykład. Mianowicie: ja kocham grać w menadżera piłkarskiego; jak ostatnio byłem chory to grałem całą sobotę, całą niedzielę i… w poniedziałek miałem dość! Rozumiesz? Jak przebywasz z ukochaną osobą cały czas to ona musi ci się znudzić, po prostu musi!
- To co powiesz o małżeństwie? – i w tym momencie Duży całkowicie mnie zagiął. Fakt, przecież wtedy jest się cały czas razem.
- No… wtedy to jest… KATASTROFA – zaśmieliśmy się i tym samym przykuliśmy uwagę nauczycielki, która „pojechała nam” stwierdzeniem: „może panowie zechcą chociaż otworzyć książkę”. Dobra otwarta, wracamy do tematu:
- Może i masz rację… - przyznałem niechętnie – ale zaraz, chwileczkę, to co powiesz o parze staruszków idących chodnikiem, trzymających się za rękę i uśmiechających się do siebie?
- To nie miłość tylko obietnica małżeńska.
- Obietnicę to składali i moi starzy, a o takim zachowaniu mowy niema!
- Miłość jest ideałem, a ideały nie istnieją!
Po tym zdaniu zupełnie nie wiedziałem co odpowiedzieć. Miał rację co do każdego słowa! Nie, to niemożliwe! Ale jednak, po dłuższym namyśle, uświadomiłem sobie, że Duży ma rację, ale rację tą mam też ja! Więc jaka jest odpowiedź na to pytanie; czy w ogóle jest coś takiego jak miłość?
Nie wiem; i pewnie nie będę wiedział dopóki sam się nie „zakocham”. A może to „zakochanie” okaże się jedynie zauroczeniem, fascynacją? I co wtedy?
Dodaj komentarz